Sprawcy zbrodni w Rakowiskach zostali skazani na 25 lat więzienia. Zuzanna M. i Kamil N. będą mogli starać się o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach za kratami. Prokurator domagał się dla nich dożywocia.
– Nie spotkałem się jeszcze z tak absurdalną i wstrząsającą zbrodnią – ocenił podczas mowy końcowej prokurator Marek Maksymowicz. – Do tej pory słyszę w głowie słowa Zuzanny M., która na jednym z pierwszych przesłuchać powiedziała „zachowałam się, jak zwierze”. To nieprawda. Zwierzęta zabijają, kiedy są głodne lub zagrożone.
Niemal dokładnie rok temu Kamil N. i Zuzanna M. brutalnie zamordowali rodziców chłopaka. 18-latek i jego rok starsza koleżanka zadali im po kilkadziesiąt ciosów nożem. Sprawę młodych zabójców rozstrzygnął w piątek Sąd Okręgowy w Lublinie. Uznał, że nastolatkowie są winni zabójstwa z premedytacją. Wymierzył im kary po 25 lat pozbawienia wolności. O warunkowe zwolnienie będą się mogli ubiegać dopiero po 20 latach odsiadki.
Prokurator domagał się skazania obojga nastolatków na dożywocie. Zdaniem sądu, taki wyrok byłby zbyt surowy.
– Kara dożywotniego pozbawienia wolności zarezerwowana jest dla tych, którzy ze względu na swoją osobowość nie rokują żadnych szans na resocjalizację – wyjaśnił sędzia Arkadiusz Śmiech. – U oskarżonych jest inaczej. W chwili zbrodni mieli ledwie po 18 lat. W tym wieku osobowość dopiero się kształtuje.
Na korzyść oskarżonych działał nie tylko ich wiek. Jak zaznaczył sąd, oboje przyznali się do winy i nie utrudniali postępowania. Wskazali miejsca, w których ukryli dowody. Opisali przebieg zbrodni. Wreszcie wyrazili skruchę.
Zuzanna i Kamil wysłuchali wyroku ze względnym spokojem. Ona patrzyła przed siebie, on zagryzał zęby na swojej pięści. Tuż przed ogłoszeniem rozstrzygnięcia nie byli jednak w stanie ukryć wszystkich emocji. Kamil N. łkając zapewniał sąd, że żałuje. Prosił o łagodny wyrok.
– Wiem, że zasłużyłam na karę. Chciałabym jednak kiedyś wrócić do społeczeństwa – dodała Zuzanna M. – Zależy mi na tym, by kiedyś znowu być człowiekiem.
Tylko dożywocie
Wyjaśnienia oskarżonych, zeznania świadków, przebieg wizji lokalnej, oględziny miejsca zbrodni i wyniki sekcji zwłok. Te wszystkie dowody nie pozwalały zdaniem śledczych wątpić w winę oskarżonych.
– Potwierdzono, że oboje planowali zbrodnię, a potem wprowadzili ją w fazę realizacji – przypomniał w mowie końcowej prokurator Maksymowicz. – Obrona wskazywała, że Kamil N. ma osobowość zależną, był pod wpływem Zuzanny M., ale nie ma o tym mowy. Odpowiedzialność za czyn rozkłada się obopólnie. Sprawcy mogli się wręcz wzajemnie dopingować.
Zdaniem prokuratora, wypowiedzi Kamila o tym, że był pod wpływem Zuzanny to tylko jego linia obrony. Według śledczych, oboje realizowali w związku swoje egoistyczne potrzeby. Wspólnie kontestowali rzeczywistość – ćpali i chodzili na wagary.
– Czasem można starać się zrozumieć motywy mordercy, jak np. zemsta – dodał prokurator Maksymowicz. – Tu jednak motywacja jest całkowicie niewytłumaczalna. Dwoje młodych ludzi postanowiło „pozbyć” się rodziców jednego z nich. To sytuacja bez precedensu w skali kraju. Wracam pamięcią do wizji lokalnej, kiedy Zuzanna M. tak beznamiętnie opowiadała o zbrodni, jakby to było jakieś banalne wydarzenie sportowe.
Zdaniem prokuratora, podobną postawę prezentował syn zamordowanych Agnieszki i Jerzego N. – Do dziś pamiętam jak powiedział, że poderżnął matce gardło, żeby się nie męczyła – wspominał Maksymowicz.
Ogłoszenie wyroku:
Chłopak jest sierotą
Obrońcy oskarżonych nie kwestionowali ich winy. Wnioskowali jednak o łagodną karę, co przypadku przyjętej przez sąd kwalifikacji prawnej oznaczało co najmniej 12 lat więzienia. Pełnomocnik Kamila N. próbowała dowieść, że jej klient był pod silnym wpływem Zuzanny M. Jego uległość sprawiła, że nie był w stanie zapobiec zbrodni.
– Próbował odwieść Zuzannę M. od zamiaru zabójstwa, ale jej nie przekonał – stwierdziła w mowie końcowej mec. Małgorzata Lustyk-Portuś. – Ten czyn, jak mówił Kamil jest jego własnym końcem świata. Chciałbym cofnąć czas, aby jego rodzice żyli.
Pełnomocnik Kamila N. sugerowała, że nastoletnia koleżanka regularnie dawała mu narkotyki, o czym on sam nie zawsze wiedział. Kiedy nie był pod wpływem narkotyków, a obok nie było Zuzanny M. chłopak miał zachowywać się inaczej niż zwykle.
– Wspominał, że kiedy oskarżona zaproponowała mu zabójstwo rodziców, potraktował to jako żart – dodała mec. Lustyk-Portuś. – Nie dyskutował, bo nie umiał się przeciwstawić. To Zuzanna M. zaplanowała zbrodnię. Początkowo miała tylko okraść rodziców Kamila. O zabójstwie powiedziała mu w dniu zbrodni.
Obrońca nastolatka przekonywała, że chłopak nie miał żadnego racjonalnego powodu, by mordować swoich rodziców. Cieszył się wygodnym życiem, planował studia, był „dobrze zapowiadającym się prawnikiem”.
– Ktoś go zmienił i tym kimś była oskarżona – skwitowała mec. Lustyk-Portuś. – Matka Kamila mówiła o Zuzannie „jednoosobowa sekta”. Chciała zerwania tej znajomości. Zuzannie M. chodziło o zemstę na rodzicach Kamila. On również jest więc ofiarą zbrodni. Nie urodził się zabójcą.
Zdaniem pełnomocnik chłopaka, Kamil N. nie planował zbrodni. Gdyby tak było zabiłby wcześniej, ryzykując łagodniejszą karę. Dopiero dwa dni przed zabójstwem skończył bowiem 18 lat. Do czasu zacieśnienia znajomości z Zuzanną chłopak miał dobry kontakt z rodzicami.
– Teraz nie ma na świecie nikogo. Został sierotą – podsumowała mec. Lustyk-Portuś, wnioskując o łagodną karę dla swojego klienta.
Krzyk rozpaczy
Obrońca Zuzanny M. przekonywał, że to jego klientka jest ofiarą manipulacji ze strony Kamila N. Jej zachowanie wynika również z problemów emocjonalnych, jakie pojawiły się w dzieciństwie.
– Nie możemy patrzeć na tę sprawę z perspektywy dorosłego, a z punktu widzenia osoby niedojrzałej emocjonalnie – stwierdził mec. Tomasz Nowak. – W dzieciństwie sfera emocji Zuzanny M. została zaniedbana. Ona cierpiała z powodu całkowitego braku ojca. Mieli ją wychować dziadkowie, ale trafiła w ręce niani.
W szkole Zuzanna M. również miała spotkać się z odrzuceniem. Jak relacjonował jej obrońca, była prześladowana przez rówieśników. Nie miała nikogo w kim mogłaby znaleźć oparcie.
– Jej związek z Olą (15-latka, z którą Zuzanna M. uprawiała seks – red.) był poszukiwaniem więzi, a skończył się prokuratorskimi zarzutami i wyrokiem – dodał mec. Nowak. – Jej zachowanie to był nieuświadomiony lęk przed odrzuceniem.
Obrońca Zuzanny M. dowodził, że jego klientka desperacko potrzebowała akceptacji i miłości. Miał jej to dać właśnie Kamil N. Jednocześnie chłopak miał manipulować dziewczyną, z czego ona rzekomo nie zdawała sobie sprawy.
– To on zbudował negatywny obraz swoich rodziców – stwierdził mec. Nowak. – Kamil N. potrafi manipulować ludźmi dla osiągnięcia swoich korzyści. Nawet po osadzeniu w celi przyjął pozycję lidera.
Zdaniem obrońcy nastolatki, w przypadku dziewczyny zawiodła rodzina, szkoła i wszelkie mechanizmy społeczne, odpowiedzialne za wychowanie. Sama Zuzanna M. po kolejnej zmianie szkoły miała powiedzieć „Mamo, ja nie chcę więcej uciekać”.
– Widzę w niej dziecko, które od początku było problemem – skwitował mec. Nowak. Zuzanna M. słuchała ze łzami w oczach.
Nie było emocji
Do makabrycznej zbrodni z udziałem Zuzanny M. i Kamila N. doszło w nocy z 12 na 13 grudnia ubiegłego roku. Wcześniej nastolatkowie dokładnie planowali zabójstwo. Inspiracją był dla nich film American Psycho. Oboje pojechali nawet do Warszawy, by kupić ubrania i akcesoria, jakie widzieli na ekranie.
Przygotowali alibi. Feralnej nocy mieli być w Krakowie, na wieczorze literackim Zuzanny. Żeby nie budzić podejrzeń Kamil wysłał nawet mamie sms-a z okolic Krakowa. Pisał, że niedługo dojedzie na miejsce. Chwilę później Zuzanna kazała wiozącemu ich koledze zawrócić do Rakowisk.
Zabójcy weszli do domu Kamila, ściągnęli buty, żeby nie budzić rodziców. Chłopak wyprowadził szczekającego psa. Upewnili się, że jego mama nie zasnęła w salonie. Agnieszka i Jerzy spali w sypialni. Kamil przez przypadek ustawił się z nożem obok matki. Zamienił się z Zuzanną miejscami. Podnieśli noże i spojrzeli sobie w oczy.
– Odliczyli trzy, dwa, jeden i zaczęli zadawać śpiącym rodzicom szybkie i krótkie ciosy – przypomniał w uzasadnieniu wyroku sędzia Arkadiusz Śmiech. – Ranny Jerzy N. przebudził się i rzucił na napastników z okrzykiem „ćpuny!”.
W sypialni doszło do przepychanki. Ojciec Kamila walczył głównie z Zuzanną. Wytrącił jej nóż. Dziewczyna ugryzła go w rękę i wbiła palce w oczy. Później zadała mu serię ciosów nożem w plecy. Próbowała zeskrobać ślady po ugryzieniu z przedramion mężczyzny. Usiłowała też odciąć mu ręce. Chciał je potem gdzieś wyrzucić, by pozbyć się śladów. Bez skutku.
Po chwili do sypialni wrócił Kamil N. i zapytał „czy już”. On sam zajmował się matką, której udało się wybiec przed dom. Ranna Agnieszka N. dotarła do schodów, ale tam dopadł ją syn i poderżnął gardło.
Później razem z Zuzanną M. wciągnął zwłoki mamy do domu. Mordercy wyszli z domu przez taras. Przebierali się w pobliskich krzakach.
– Zuzanna powiedziała wówczas Kamilowi o śladach po ugryzieniu. On wrócił do domu i próbował odciąć ojcu rękę. Kiedy mu się nie udało, skropił ślady perfumami – przypomniał sędzia Śmiech.
Mordercy, dzięki pomocy znajomych uciekli do Krakowa. Rano zwłoki Agnieszki i Jerzego N. odnaleźli policjanci, zaalarmowani przez sąsiadów. Kamila i jego przyjaciółkę zatrzymano kilka godzin później. Przyznali się do winy i dokładnie opisali przebieg zbrodni. Oboje byli później długo badani przez psychiatrów i psychologów. Specjaliści ocenili, że związek nastolatków był pozbawiony emocji, charakterystycznych dla kochających się ludzi. Łączyło ich podobne postrzeganie świata, wagary i ćpanie. Relacja Kamila i Zuzanny opierała się zdaniem biegłych na wzajemnym zaspokajaniu potrzeby akceptacji i podziwu.
Piątkowy wyrok nie jest prawomocny. Zarówno prokuratura, jak i obrońcy nastolatków nie wykluczają apelacji.
Przez nią się zmienił. I zabił. Proces morderców z Rakowisk (WIDEO) |